Wartość rynkowa nieruchomości, bo o niej tutaj mowa, to, zgodnie z definicją z ustawy o gospodarce nieruchomościami (art. 151 ust. 1 ugn) „szacunkowa kwota, jaką w dniu wyceny można uzyskać za nieruchomość w transakcji sprzedaży zawieranej na warunkach rynkowych pomiędzy kupującym a sprzedającym, którzy mają stanowczy zamiar zawarcia umowy, działają z rozeznaniem i postępują rozważnie oraz nie znajdują się w sytuacji przymusowej”. Jasnym jest zatem, że w operacie szacunkowym określić ją można na podstawie danych rynkowych o transakcjach nieruchomościami podobnymi a obliczenia wykonać bez zniekształcania stanu przedmiotu wyceny oraz cech i stanów nieruchomości, którymi transakcje przyjęto do porównań.
Jedną z danin publicznoprawnych, do których wnoszenia zobowiązani są właściciele nieruchomości, jest danina wynikająca ze wzrostu wartości nieruchomości na skutek jej podziału zwana w ustawie o gospodarce nieruchomościami (art. 98a) opłatą adiacencką. Opłata ta ustalana jest w wysokości nie wyższej niż 30 % różnicy pomiędzy wartością nieruchomości po podziale a jej wartością przed podziałem. Abstrahuję tutaj od zasadności ustalania i poboru takiej opłaty w sytuacji, kiedy to wnioskodawca ponosi wszelkie związane z procedurą koszty i opłaty a działania organów ograniczają się do wydania decyzji. Interesujący jest jednak sposób obliczania wartości nieruchomości na potrzeby jej ustalenia.
Przede wszystkim pamiętać należy, że w przypadku tej jak i innych podobnych danin (opłata adiacencka z tytułu umożliwienia korzystania z urządzeń infrastruktury, opłata planistyczna) zmianę wartości należy określić jako wynikającą wyłącznie z wymienionych zdarzeń. Nie powinien rzeczoznawca zatem, w toku określania wartości na potrzeby ustalenia w/w opłat, uwzględniać innych cech wpływających na zmianę wartości lub brać pod uwagę zmian, które wartość mogą kształtować. Jasnym jest zatem, że nieruchomość w jej stanie przed i po podziale różni się wyłącznie jedną cechą: ilością i kształtem działek wchodzących w jej skład. Jasnym jest jednocześnie, że jej wartość może się zmieniać wraz z tymi zmianami i możliwe jest, co nie znaczy, że łatwe, kwotowe określenie zmian tej wartości. Zgodnie z prowadzonymi przez niektórych rzeczoznawców majątkowych badaniami rynku są to zmiany stosunkowo niewielkie choć dostrzegalne i wymierne. Dla ich określenia niezbędne jest jednak posiadanie odpowiednio licznego zbioru danych rynkowych oraz, co nie mniej ważne, odpowiedniego aparatu analitycznego.
Biorąc pod uwagę powyższe oraz korzystając z definicji ustawowych, gdzie zgodnie z brzmieniem art. 4 pkt. 16 ugn kiedy mowa o nieruchomości podobnej „należy przez to rozumieć nieruchomość, która jest porównywalna z nieruchomością stanowiącą przedmiot wyceny, ze względu na położenie, stan prawny, przeznaczenie, sposób korzystania oraz inne cechy wpływające na jej wartość” a kiedy mowa o stanie nieruchomości, to zgodnie z treścią art. 4 pkt. 17 ugn „należy przez to rozumieć stan zagospodarowania, stan prawny, stan techniczno-użytkowy, stopień wyposażenia w urządzenia infrastruktury technicznej, a także stan otoczenia nieruchomości, w tym wielkość, charakter i stopień zurbanizowania miejscowości, w której nieruchomość jest położona” celem oszacowania wartości należałoby przyjąć do porównań dwa zbiory transakcji nieruchomościami podobnymi o zbliżonej liczbie działek i podobnym ich kształcie. Inne cechy nie powinny być brane pod uwagę w zakresie, w jakim kształtują wysokość opłaty. Przeprowadzona jednak przez ustawodawcę pod wpływem części środowiska rzeczoznawców, która nie dysponuje odpowiednim aparatem ekonometrycznym zmiana sprawiła, że podejście takie nie jest w wycenie możliwe nie z braku danych czy umiejętności ale z powodu jasnego wskazania sposobu wyceny w art. 98a ust. 1b zdanie ostatnie. Prawodawca mówi w nim, że wartość nieruchomości przyjmuje się jako sumę wartości działek możliwych do samodzielnego zagospodarowania wchodzących w skład nieruchomości podlegającej podziałowi. Od chwili wejścia przepisu w życie rzeczoznawca zatem nie dokonuje wyceny nieruchomości a oszacowania wartości poszczególnych działek wchodzących w jej skład i sumuje otrzymane wyniki. Konsekwencją jest gwałtowny wzrost wysokości naliczanych przez gminy opłat adiacenckich z tytułu podziału ponieważ z rzetelnych badań wynika, że wartość jednostki porównawczej znacząco zmienia się wraz ze zmianą powierzchni nieruchomości. Inna jest zatem wartość nieruchomości określana jako całość a inna jako suma wartości wchodzących w jej skład działek.
Wprowadzona w ustawie o gospodarce nieruchomościami zmiana sposobu określania wartości rynkowej nieruchomości na potrzeby ustalenia wysokości opłaty adiacenckiej z tytułu podziału wydaje się sprzeczna nie tylko z pozostałymi przepisami prawa odnoszącymi się do sposobów ustalania wartości, definicjami z art. 4 ugn, gdzie rozróżnia ustawodawca pojęcie nieruchomości (art. 4 pkt. 1) i pojęcie działki gruntu (art. 4 pkt. 3) oraz przytoczoną wcześniej definicją wartości rynkowej ale również z intuicyjnym pojmowaniem wartości oraz zasadami przyjętymi w innych aktach prawnych, np. w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Ustawodawca przyjmując bowiem hipotezę mówiącą iż podział nieruchomości w każdym przypadku służyć ma niezwłocznemu, odpłatnemu zbyciu wszystkich lub większości wydzielonych działek odrębnie, wprowadza w istocie podatek majątkowy od wzrostu wartości nieruchomości wynikającego z nowego sposobu jej ukształtowania geodezyjnego, przy czym nie uzależnia poboru tego „podatku” od samego faktu zbycia. Co więcej nakazuje korzystny z punktu widzenia budżetu jednostki samorządu terytorialnego sposób określania podstawy ustalania wysokości daniny bez względu na faktyczne zamiary właściciela i podejmowane przezeń faktyczne czynności.
Przy okazji wprowadzanych poprawek ustawodawca zmienił również zapisy ustawy w zakresie dopuszczalności wszczęcia postępowania oraz okresu, w jakim ustalenie daniny jest możliwe. Wszystkie zmiany zdają się wynikać nie z troski o równowagę interesów i pozycji właściciela i organu administracji a z uwagi na nieudolność: części środowiska rzeczoznawców, która nie potrafiła poradzić sobie z dowodzeniem oraz aparatu administracyjnego, który nie potrafił poradzić sobie z upływem czasu.