-
W dyskusji na OLDRM (Ogólnopolskiej Liście Dyskusyjnej Rzeczoznawców Majątkowych) przewinęło się kilka sposobów kalkulacji wynagrodzeń rzeczoznawcy majątkowego za czynności zawodowe. Jak ze zdziwieniem skonstatowałem większość z nich powstała na fundamencie kosztów prowadzenia działalności gospodarczej w ogóle oraz działalności Kancelarii Rzeczoznawcy w szczególności. Nieco zadziwiające to podejście jeśli pamiętamy, że mamy do czynienia z grupą zawodową, która na co dzień zajmuje się szacowaniem wartości rynkowej.
-
Wydaje się, że wartość wynagrodzenia rzeczoznawcy za czynności zawodowe powinna być również ustalana metodami rynkowymi – już słyszę gorące okrzyki zaniepokojenia – ze szczególnym uwzględnieniem jednego, jakże podstawowego faktu: ilość zlecanych na rynku opracowań w formie operatów szacunkowych nie zależy od ich ceny jednostkowej.
-
Jeśli cena nie wpływa na ogólną ilość zlecanych zadań to zadziwiającym faktem jest, że rzeczoznawcy majątkowi „sami sobie zgotowali ten los”. Nie namawiam do stosowania zmów cenowych – te są bezwzględnie tępione przez powołane do tego instytucje. Namawiam jednak do:
a. szacunku dla samego siebie;
b. spojrzenia w przyszłość dalej, niż do końca miesiąca;
c. lenistwa.
-
Być może właściwym by było, dla oszacowania wartości rynkowej operatu szacunkowego ustalenie cechy poprawności oraz staranności opracowania, której znajomość (zakresu i wartości) pozwoli na ustalenie, czy oferowany poziom wynagrodzenia jest jeszcze rynkowy czy już nosi znamiona ceny drapieżnej.
-
Namawiam też do trzeźwej oceny sytuacji i niezwłocznego podjęcia decyzji w sprawie koszuli, co to bliższa ciału (rozwinięcie: albo tolerować partactwo i biadolić albo partaczy brutalnie eliminować za cenę kilku znajomości jak mniemam).
-
(nawiasem: rzeczoznawcy zdaje się, w swym odruchu obronnym poszli w stronę niewłaściwą – uznali, stosując dawne techniki szacowania kosztowego, że więcej pracy niesie ze sobą więcej pieniędzy nie myśląc jak więcej pieniędzy wycisnąć z tej samej bądź mniejszej pracy.)